A niechże ja kogoś do snu utulę,
posiedzę przy kim, pobędę.
A niech ja śpiewaniem ukołyszę cię czule,
z twym snem, z przebudzeniem się sprzędę.
co noc poznał z mrozem kosmosu.
Niech wsłucham się w głąb i nasłucham ogromu –
ciebie i lasu, i losu.
i czas przyświeca jak rzeka.
Pies obcy gdzieś naszczekuje po ciemku
w dole na obcego człowieka.
nie odrywam od ciebie wzroku –
zatrzymanej w nim miękko i niedosiężnej,
gdy rzecz jakaś przesuwa się w mroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz