Nocą umówioną, nocą ociemniałą
Przyszło do mnie ciszkiem to przychętne ciało,
Przyszło potajemnie – w cudnej bezżałobie –
Było mu na imię tak samo, jak tobie…
Na pościeli zimnej obok się pokładło –
Dla mnie się pokładło, bym je mógł całować
I znużyć – i zużyć – i nie pożałować!
Domyślnie bezwstydne i – posłuszniejące…
W ciemnościach – w radościach – na granicy łkania
Mdlało od nadmiaru niedoumierania.
Prócz bezwiednej woni – wiednego pośpiechu –
I prócz tego dreszczu, co ginie we krwi szumie –
A bez niego ciało – ciała nie rozumie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz