Artysa-wandal pędzlem sennym
Powleka arcytwór czernidłem,
Potem, bezmyślnie, skarb bezcenny
Pokrywa własnym malowidłem.
Z czasem się obce farby kruszą,
Odpada obraz ów bezprawny
I znów stoimy przed geniuszem,
Przed jego arcydziełem dawnym.
Tak z duszy mojej umęczonej
Znikają błędy i wahania,
A wstają zjawy upragnione
Niewinnych, czystych dni zarania.
tłum. Julian Tuwim
wtorek, 24 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz